W mojej domowej bibliotece trafiłem przypadkiem na niewielką książeczkę z roku 1932, będącą niegdyś własnością mojego ojca. Książka ta jest zbiorem zasad postępowania człowieka honoru. Swoistą interpretacją słynnego Polskiego Kodeksu Honorowego Władysława Boziewicza. Boziewicz swój podręcznik napisał w roku 1919.

Honor według Boziewicza
Pułkownik Bolesław Wieniawa-Długoszowski

Autor mojej książki, trzynaście lat później, odniósł się do zasad opisanych przez Boziewicza, próbując dostosować je do współczesności. Zainteresowała mnie sprawa pojedynków. Zawsze przypuszczałem, że w latach trzydziestych ubiegłego wieku nic takiego już nie istniało. Jakże się myliłem! Wszystkie procedury z kodeksu Boziewicza wciąż obowiązywały i to bez żadnego zmiłuj. Zaciekawił mnie ów temat, sięgnąłem zatem do dostępnej mi literatury o czasach dwudziestolecia międzywojennego.

Pomimo, że w II Rzeczypospolitej pojedynki były zabronione, odnotowywano rokrocznie około pięciuset takich starć, a ginęła w nich co najmniej setka pojedynkowiczów. Pojedynkowali się, przede wszystkim panowie oficerowie, ale nie tylko. Na przykład ludzie sztuki, jak Ksawery Pruszyński, Antoni Słonimski, czy Adolf Nowaczyński. Słynny Melchior Wańkowicz, strzelając do swego przeciwnika, odstrzelił mu genitalia. Były minister skarbu Ignacy Matuszewski miał więcej szczęścia. Kula z pistoletu jego przeciwnika trafiła go w metalowy guzik przy rozporku. Zemdlał z bólu, ale nie poniósł szwanku. Zajadłym i nieustępliwym pojedynkowiczem był dowódca 1. Pułku Szwoleżerów pułkownik Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Dokładnie nie wiadomo ilu przeciwników pozbawił życia, lub poharatał. Maneż jego pułku (miejsce pojedynków) nazywano „ujeżdżalnią śmierci”. Natomiast wiadomo, że raz został ukarany za pokiereszowanie, podczas honorowego starcia na szable, Wacława Drozdowskiego. W roku 1927. Skazano pułkownika Wieniawę na pięć dni aresztu z zawieszeniem na dwa lata.

Czytając o owych pojedynkowych wyczynach dowiedziałem się, niejako przy okazji, jak to się stało, że znakomity rzeźbiarz Ksawery Dunikowski, który zastrzelił w warszawskiej restauracji malarza Wacława Pawliszaka, uniknął kary.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.