Jej życie przypomina trochę bajkę o Kopciuszku. Pochodząca z niedużego miasta dziewczyna z dnia na dzień wkroczyła do wielkiego świata, zdobywając tytuł Wicemiss Polonia. Podróże, udział w konkursach piękności za granicą, praca modelki, a potem ślub ze znanym hokeistą Mariuszem Czerkawskim uczyniły ją sławną. Mimo to Emilia Raszyńska pozostała tą samą co dawniej dziewczyną ze Szczytna, która z sentymentem i radością wraca w rodzinne strony.

Tu jest mi najlepiej

DZIEWCZYNA W MARTENSACH

Emilia Raszyńska wraz z mężem Mariuszem Czerkawskim i rocznym synkiem Iwo przebywa na wakacjach w Szczytnie od kilku tygodni. Nietrudno ją spotkać podczas spacerów w miejskich parkach czy na plaży w Nartach, dwa tygodnie temu wzięła też udział w nagraniu programu „Kawa czy herbata”. Znalazła także czas na spotkanie z reporterami „Kurka Mazurskiego”. Mieszkańcom miasta Emilii nie trzeba specjalnie przedstawiać. Wszyscy trzymali za nią kciuki, kiedy jako reprezentantka Szczytna zdobyła najpierw tytuł Miss Warmii i Mazur, a potem, w ogólnopolskim finale w 1999 roku koronę Wicemiss Polonia. Jak sama mówi, tamte doświadczenia bardzo ją odmieniły. Pierwszym krokiem na drodze do sukcesu były wybory Miss Szczytna, w których wzięła udział trochę wbrew sobie, zachęcona namowami znajomych i mamy.

- Pamiętam, że na konkurs poszłam w martensach, spodniach bojówkach i jakiejś bluzie. Później oczywiście mnie przemalowali i ubrali, więc na scenę wyszła zupełnie inna dziewczyna – wspomina ze śmiechem Emilia. Po zdobyciu tytułu najpiękniejszej szczytnianki wprawiła w lekką konsternację uczestników bankietu odbywającego się po wyborach, gdy z powrotem przebrała się w swoje „cywilne” ciuchy.

- Byłam wtedy typową chłopczycą, nosiłam ciężkie buty, słuchałam muzyki rockowej i ten cały konkurs tak naprawdę traktowałam z przymrużeniem oka – mówi. Po roku, kiedy miała już za sobą udział w wyborach Miss Polonia, stała się bardziej świadoma swojej kobiecości. - Po tych wszystkich przygotowaniach nauczyłam się korzystać z typowo kobiecych atrybutów, czyli malowideł, butów na obcasie i sukienek.

Po konkursie zwiększyło się też grono jej znajomych. Wiele nawiązanych wtedy przyjaźni trwa do dziś. Potem przyszedł czas na reprezentowanie Polski poza granicami. Emilia Raszyńska brała udział w wyborach Miss International na Cyprze i Miss Universe w Japonii. Tamte doświadczenia również okazały się bardzo cenne, zwłaszcza że na skutek organizacyjnych niedociągnięć ze strony wysyłającego ją w podróż biura Miss Polonia musiała najczęściej radzić sobie sama. Tak było właśnie na Cyprze, gdzie szczytniankę delegowano na dwutygodniowy pobyt, dając jej tylko ... dwie sukienki. - Tymczasem każdego dnia odbywały się tam bankiety i prezentacje związane z konkursem. Przy innych dziewczynach, które przyjechały tam z wielkimi torbami wyładowanymi garderobą, czułam się jak szara myszka – opowiada. Mimo to uczestnictwo w międzynarodowych konkursach wspomina dziś jako świetną przygodę.

W PODRÓŻY

Jak potoczyły się losy Emilii po konkursach piękności? Wyprowadziła się ze Szczytna do Warszawy i zaczęła pracować w redakcji znanego portalu fotograficznego „Latarnik”, potem także jako modelka. W tym czasie poznała swojego przyszłego męża, znanego hokeistę Mariusza Czerkawskiego. Tak zaczął się kolejny ważny etap jej życia, związany z częstymi podróżami. Miejsca pobytu wyznaczało to, gdzie aktualnie grał Mariusz. Wraz z nim Emilia mieszkała przez pewien czas w Montrealu, potem była przeprowadzka do Nowego Jorku. Kiedy w amerykańskiej lidze hokejowej trwał strajk, wyjechali do Szwecji, później wrócili do Kanady, do Toronto. Dłuższym przystankiem w podróży była Szwajcaria, gdzie mieszkali przez dwa lata. Wtedy właśnie zaczęła studiować socjologię w Warszawie. Po roku otrzymała stypendium, dzięki któremu mogła kształcić się przez jeden semestr na studiach prawniczych w Lucernie. Zanim ukończyła socjologię, zaczęła jeszcze studiować wycenę nieruchomości. Z tym ostatnim kierunkiem wiąże swoją karierę zawodową.

- Rzeczoznawca majątkowy to wolny zawód, który mogę wykonywać wszędzie, niezależnie od miejsca zamieszkania – mówi. Ponad rok temu Emilia została mamą. Synek Iwo przyjechał teraz po raz pierwszy wraz z nią na dłużej w rodzinne strony.

PLUSY I MINUSY SŁAWY

Emilia Raszyńska, będąc żoną znanego sportowca, siłą rzeczy również stała się osobą sławną. Według niej ma to swoje dobre i złe strony. - To miłe, że mój mąż jest doceniany, ale minusem są rozmaite plotkarskie portale interesujące się naszym życiem prywatnym. Dodaje, że nie czuje się celebrytką i nie pretenduje do tej roli. Kiedy spodziewała się dziecka i zaraz po jego narodzeniu padały propozycje sesji fotograficznych do kolorowych gazet, ale zawsze je odrzucała.

- Nie chciałam tego. O ile to możliwe, chcę zachować naszą prywatność – tłumaczy. Przyjemne są za to oznaki sympatii ze strony mieszkańców Szczytna, dla których nie jest tylko żoną sławnego męża, lecz kimś, kto ma własną osobowość i charakter. - Ludzie reagują na nasz widok bardzo sympatycznie, dlatego tak lubię tu przebywać. Emilia Raszyńska interesuje się na bieżąco tym, co dzieje się nie tylko w mieście, ale również na ogólnopolskiej scenie politycznej. Bierze udział w każdych wyborach, bez względu na to, czy przebywa akurat w kraju, czy też nie.

- Podchodzę do tego bardzo poważnie. Nawet kiedy wyjeżdżam za granicę, biorę zaświadczenie upoważniające do głosowania i namawiam do tego moich bliskich.

MAZURY ODKRYWANE NA NOWO

Jak rodowita szczytnianka z dalszej perspektywy postrzega dziś swoje miasto? - Szczytno zmieniło się bardzo pozytywnie. Powstały parki, alejki nad jeziorami. Widać, że służy to ludziom – zauważa. Jako minus wymienia jednak wciąż niewystarczającą liczbę miejsc parkingowych, o czym sama się przekonała na osiedlu, gdzie mieszka podczas pobytu w Szczytnie. Dużym utrudnieniem są również korki, które ciągną się przez całe miasto. Za wielki plus uważa za to otwarcie po latach plaży miejskiej, którą sanepid dopuścił w tym roku do użytku. Jak mówi, dopiero teraz, po licznych wojażach, na nowo zakochała się w Mazurach. - Wcześniej, kiedy tu mieszkałam, nie doceniałam uroku tego miejsca. Tymczasem wciąż jest tu tak wiele pięknych zakątków do odkrycia. Przy okazji zdradza, że w planach ma zakup w okolicach Szczytna działki i postawienie na niej domku, w którym wraz z rodziną ma zamiar spędzać wakacje.

- Kiedy tu przyjeżdżam, od razu lepiej się czuję – mówi Emilia, dodając, że Szczytno i okolice bardzo przypadły do gustu również jej mężowi, zwłaszcza że jako zapalony golfista ma stąd blisko na pole golfowe położone niedaleko Olsztyna.

Ewa Kułakowska/fot. Mark Schultz