Mieszkańcy Pasymia oraz okolicznych miejscowości mają wreszcie miejsce, w którym mogą godnie pożegnać swoich bliskich. W minionym tygodniu odbyło się otwarcie i poświęcenie kaplicy pogrzebowej wybudowanej przez Alinę i Zygmunta Kobiałków prowadzących Zakład Pogrzebowy „Orkus”.

Inwestycja, której brakowało
Właściciele Zakładu Pogrzebowego „Orkus” wraz z zaproszonymi na otwarcie kaplicy gośćmi

W uroczystym otwarciu nowo wybudowanej kaplicy mieszczącej się na ul. Warszawskiej w Pasymiu uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych na czele z burmistrzem Cezarym Łachmańskim, przewodniczącym Rady Miejskiej Andrzejem Kozikowskim i radnym powiatowym Marcinem Nowocińskim, a także duchowni – dziekan Dekanatu Szczytno ks. Andrzej Wysocki i emerytowany proboszcz pasymskiej parafii ks. Józef Grażul. Przybyli także projektanci i wykonawcy obiektu – Joanna Borzęcka i Jacek Roćko, właściciele firmy Grupa Brawo ze Stawigudy.

Ks. Andrzej Wysocki, który dokonał poświęcenia kaplicy, zwracał uwagę, że była ona bardzo potrzebna lokalnej społeczności. - Wcześniej ks. Grażul musiał jeździć po okolicznych wioskach i często z domu wyprowadzać ciało – wspominał, gratulując inwestorom, Alinie i Zygmuntowi Kobiałkom determinacji i zaangażowania w wykonaną pracę. Do gratulacji dołączył burmistrz Cezary Łachmański, podkreślając, że kaplica powstała w stosunkowo krótkim czasie. - Cieszę się, że nasi mieszkańcy będą mogli uczestniczyć w ceremoniach, które nie są radosne, ale konieczne, w warunkach na miarę XXI w. - mówił włodarz.

Przybyli na uroczystość zwracali uwagę na oryginalny wystrój, z charakterystycznym, wykonanym z surowego drewna sufitem i belkowaniem. - Takie rozwiązanie podpatrzyliśmy za granicą. Zależało nam, aby ocieplić klimat tego miejsca, które jest przecież chłodne w odbiorze. Chcieliśmy to przełamać – tłumaczy Jacek Roćko.

Pasym to trzecia, po Szczytnie i Świętajnie miejscowość, w której Zakład Pogrzebowy „Orkus” ma swoją kaplicę. - Prowadząc przez tyle lat działalność wiedziałam, że na tym rynku jest luka. To mnie zainspirowało do działania i rozwoju, bo kto się nie rozwija, ten się cofa – mówi Alina Kobiałek, zdradzając, że przy realizacji inwestycji mocno dopingowały ją dzieci, a mąż dał jej wolną rękę. Podkreśla również dobrą współpracę z władzami Pasymia. - Przyjęcie z jakim spotkaliśmy się ze strony pana burmistrza było przesympatyczne – mówi.

(ew)